2007-10-11

周冰倩 Zhou Bingqian

To moja nowa ulubienica.
Odkryłam Ją wyszukując stare chińskie piosenki, takie evergreeny, standardy. Pokazywała się przy wszystkich. No to ściągnęłam. I stanęłam jak wryta. Bo obok dźwięcznego, bardzo kobiecego głosu (żaden przesłodzony falsecik! Prawdziwy, mięsisty mezzosopran), pojawia się jazzujące erhu. Tak!! Ona z nim robi co chce, jest fantastyczna! Z nieco wiejskich czasem kawałków robi elektryzującą muzę! Skończyła Szanghajską Akademię Muzyczną w klasie erhu (z tym zawsze mam problem. Jak się nazywa instrumentalistka grająca na erhu? Erhuistka? Erhuaczka? Osobiście popieram erhuistkę), więc wie, co robi.
PS. Zdjęcie z tej strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.