2008-09-17

owoce

To 火龍果 czyli przygotowana do jedzenia pitaya- po chińsku znacznie bardziej malowniczo zwana "owocem ognistego smoka".
Mój najukochańszy w świecie arbuz, czyli "zachodnia dynia" ;) . Zwróćcie uwagę na to, jak został pokrojony - tutaj się rzadko jada półksiężyce; w każdym sklepie owocowym za darmo kroją owoce, zdejmują skórki itd. Z pitayi została zdjęta skórka, a potem sprzedawczyni pokroiła owoc w plasterki. Arbuz został sieknięty na ćwiartki, potem każda ćwiartka posiekana w poprzek, a potem te poprzeczne "plasterki" zostały odkrojone od skórki. Cała operacja trwała może pół minuty, a człowiek nie musi się sam męczyć...
i... Nie. To nie są pomidory, choć wyglądają podobnie. Niech ktoś mi pomoże! Jak się to cholerstwo nazywa? Pyszne jest, słodkie, jest soczyste, w smaku nie przypomina niczego :P Kocham je!
To tyle na dzisiaj. Wracam do pisania wypracowania na temat: czy zgadzasz się z dyrekcją hotelu, która uprasza o niemarnowanie ręczników w ramach ochrony przyrody?"...
Update: już wiem, że to persymony. Nowa miłość!

9 komentarzy:

  1. Anonimowy17/9/08 20:07

    ooo, dragon fruit, dla mnie smakuje toto jak kiwi :) gdyby ten drugi byl wiekszy i mniej okragly to powiedzialabym, ze to persimona i zgadzam sie, co do krojenia owocow, tajwanscy sprzedawcy tez tak robia, strasznie fajnie od razu moc zabrac sie do jedzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. persymano, japońskie kaki - pycha jest ;)
    dragon fruit bardzo ciekawie wygląda

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy18/9/08 08:24

    @ bayushi: a jak dragon fruit ciekawie wyglada w skorce! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli to jednak kaki! Kurde, wiedzialam, ze skads znam ten owoc...
    Smoczy owoc jest przepyszny, orzezwiajacy, a na zewnatrz ma rozowo-zielona skorke :D Kocham jesc tutejsze owoce!

    OdpowiedzUsuń
  5. Persymony... jak dla mnie to smaku nie mają, za to smocze owoce uwielbiam. A najbardziej to bym się zajadała star fruits (nie wiem, jak to po polskiemu), ale nie wolno ich za często jeść... szkoda.

    W HK też można kupić gotowe do spożycia owocki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba nie ma polskiej nazwy na gwiezdne owocki. Ale tak - one mnie chyba najbardziej rozbroily, do tego stopnia, ze na Tajwanie pijalam herbate z plasterkiem w ksztalcie gwiazdy zatknietym o brzeg szklaneczki :) Moi rodzice tez je uwielbiaja. Nie wiedzialam, ze nie mozna ich czesto jadac. Dlaczego??

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy18/9/08 19:27

    star fruit po polskiemu to karambola :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ich sok nie za bardzo dla szkliwa jest zdrowy - rozpuszcza je, czy coś. Można sobie zrobić z zębami karambola LOL Podobnie jest z ananasem - nie można przesadzić. Ale jeden owocek gwieździsty jest akuracik, by i ząbki przeczyścić, i podniebienie zadowolić :D Że nie wspomnę o bombie witaminowej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. karambole, pitaye i persymony. Ach, te Chiny mnie rozpuszcza jak dziadowski bicz. Jak wroce do Polski, spojrze z pogarda na jablka i inne sliwki...;) Dzieki za wzbogacenie mojego slownictwa :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.