2013-07-14

青蛙皮 żabia skórka

Wędrując ulicami starego miasta w poszukiwaniu dalijskich przysmaków, natrafić można na milion knajpek z menu wystawionym na bruku:
Można zobaczyć i wybrać sobie warzywa podług własnego uznania, a i zamawianie jest prostsze - wystarczy pokazać palcem. Oczywiście, warto byłoby wiedzieć, co się pokazuje. O ile bakłażany czy pomidory są mało egzotyczne, o tyle zdarzają się miski z niezidentyfikowanymi obiektami. Obiekty są tak bardzo niezidentyfikowane, że czasem trzeba zapytać: "co to?". Nie znaczy to niestety ani że zrozumiemy odpowiedź (tamtejszym wydaje się, że mówią po mandaryńsku, ale to nie do końca prawda), ani że naprawdę będziemy wiedzieć, co to takiego. Potrawa, o której wspomniałam w tytule to chyba najlepszy przykład.
Tak. Dzisiejszy przysmak to specjał dalijski, na który dość powszechnie mówi się "żabia skórka". To, że z żabami nie ma nic wspólnego, nikogo nie obchodzi. Wygląda jak skóra parchatej ropuchy. Kogóż obchodzi, że to zwykły mech?
Mech jest jadany w wielu regionach, przez wiele grup etnicznych. W Chinach najbardziej znani ze spożywania mchu są reprezentanci mniejszości Hani oraz Bai. Ci pierwsi specjalizują się w mchu, który, jak zemsta, najlepiej smakuje na zimno. Jest pyszną przystawką i jednym z najlepszych lekarstw na kaca. Świeży i młody mech zdrapuje się z drzew ostrym nożem, przyprawia solą, czosnkiem, zieloną cebulką, pieprzem syczuańskim i... świeżą wieprzowiną. Jak świeżą? Taką, która rano jeszcze tuptała, a nie została jeszcze ugotowana... Takiej nie jadłam i nie zamierzam. Surowa wieprzowina byłaby ok, ale chiński sanepid jest, łagodnie mówiąc, niepewny.
W Dali, na zboczach świętej Góry Kurzej Stopki, rosną lasy, w których zbierany jest inny zapewne mech. Technika zapewne jest podobna. Nikt nie wie, jaki to gatunek mchu - to znaczy Baiowie wiedzą, ale nie znają nazwy w żadnym, poza bajskim, języku. Już dziesięć deko mchu wystarczy, by usmażyć spory talerz żarcia. Tutejszy mech smaży się bowiem po uprzednim wysuszeniu i wymoczeniu - które powoduje znaczne zwiększenie objętości.
Można usmażyć z yunnańską szynką albo w jajecznicy. Można na ostro, na słono, na wszelako.
My zjedliśmy mchową jajecznicę, przesmaczną. Od dziś będzie to mój kulinarny numer jeden w Dali i okolicach.
(Zdjęcie dzięki uprzejmości wspaniałej fotografki Magdaleny Mendel)

2 komentarze:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.