2016-04-27

Zmiana Twarzy 變臉

To, co dla niewprawnego europejskiego ucha jest dręczeniem kota operą pekińską, tak naprawdę wcale niekoniecznie musi być akurat pekińskie. Oper ci w Chinach jak mrówków. Każda prowincja, ba, każdy większy region ma jakąś swoją, w dodatku w wielu odmianach. Mimo pewnych elementów wspólnych, dla znawców różnice są słyszalne i widzialne dokładnie tak, jak dla nas różnica między barokiem a romantyzmem.
Kiedyś nie mogłam znieść żadnego typu. Raził mnie przerysowany, sztuczny śpiew, drażnił akompaniament, nudził brak scenografii. Ale powolutku zaczęłam coś kumać. Kiedyś ku własnemu zdumieniu zaczęłam nucić jakąś arię, szczególnie w Kunmingu popularną. A potem poszłam na to przedstawienie i w ogóle się zakochałam. Jednakowoż nawet, gdybym miała do końca życia nie znosić chińskich oper, i tak pokochałabym syczuańską Zmianę Twarzy.
Zmiana Twarzy to sztuczka, która występuje w syczuańskiej operze - a z czasem stała się osobnym typem tej opery. Pstrokato ubrani aktorzy, popełniający rozmaite akrobacje, noszą maski reprezentujące znanych bohaterów i potrafią w okamgnieniu te maski zmieniać. Widzisz ruch wachlarza i pach! - inna twarz. Dostrzegasz lekkie machnięcie dłonią i pach! - twarz znów inna. Albo nawet nie widzisz ruchu ręką: aktor potrząsa głową. Pierwszy raz - nic się nie dzieje, to tylko element choreografii, drugi raz - to samo, a za trzecim nagle spogląda na Ciebie inny bohater! Ponoć umiejętność zmiany twarzy jest pilnie strzeżoną tajemnicą, przekazywaną w aktorskich rodzinach z pokolenia na pokolenie. Osobom spoza klanu po prostu się odmawia, jeśli proszą o korepetycje ze zmiany twarzy. Jeden z moich ulubieńców, Andy Lau, oferował ponoć półtora miliona złotych specjaliście od zmiany twarzy w zamian za nauki; oczywiście oficjalnie i on, i jego nauczyciel zaprzeczają, ale... Skoro to taka tajemnica, to może faktycznie trzeba słono zapłacić, żeby się tej sztuki nauczyć?
Poszczególne maski są w chińskich operach silnie skodyfikowane. Ich kolory i szczególny "makijaż" symbolizują różne postacie i emocje. Dzięki Zmianie Twarzy jeden aktor może w sekundę zmienić gniew w radość, kobietę w mężczyznę, bohatera w oszusta.
Podczas wizyty na chengduńskiej Pokątnej, miałam okazję obejrzeć aktora, który w ciągu paru minut Zmienił Twarz chyba z dziesięć razy. Za każdym razem było to dla mnie tak samo niesamowite. Robił to bowiem tak szybko, że nie miałam najmniejszej szansy dostrzec, JAK to się właściwie odbywa. Niby znam teorię - a i tak był to dla mnie szok.
Niestety, nie udało mi się nakręcić filmiku ze Zmianą Twarzy. Całe szczęście, w dzisiejszych czasach można w internetach znaleźć już prawie wszystko:

Na deser mam dla Was dwie foty z zaplecza: główny aktor właśnie robi sobie zaczepisty operowy makijaż :)
No. To teraz już wiecie, dlaczego chengduńscy bogowie drzwi zmieniają twarz :)

8 komentarzy:

  1. O, przepraszam - dręczenie kota jest typowo pekińskie! Opera sichuańska czy "hakkańska" są dużo mniej bolesne (co nie znaczy, że strawne dla nie-muzykologa :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość Europejczyków naprawdę ich nie rozróżnia :)

      Usuń
  2. Normalnie Coperfild przy nich wysiada !! Próbowałem puścić sobie ten filmik w zwolnionym tempie i podejrzeć jak to robi - gdzie tam... Swoją drogą w Europie opera to 'wynalazek' późny i elitarny. No chyba, że uznać nasze obrzędowe wesela, Pasje czy temu podobne za rodzaj opery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z ujęciami europejskimi, opera wywodzi się z jarmarcznych przedstawień karnawałowych :) Same jej początki są więc bardzo umiarkowanie elitarne. Trochę jak z teatrem - stosunkowo późno narodził się konwenans, który widza teatralnego/operowego traktuje jak kogoś "lepszego"...

      Usuń
  3. Bossssskie!!!! Chociaż "dręczenie kota" mi tu nie pasuje, bardziej chyba odgłosy zakładu blacharskiego na zapleczu działającej kuchni... Ale i tak bardzo bym chciała zobaczyć "na żywo"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dręczenie kota plus zakład blacharski, czyli śpiew plus akompaniament ;)

      Usuń
  4. Miałam też tą przyjemność widzieć zmianę twarzy na żywo, zostałam nawet poproszona na scenę (pewnie dlatego, że byłam tam jedną z dwóch białych dziewczyn; ). Aktor kazał mi dotknąć jego maski gdy ta się zmieniała. Jednak nie mam nadal bladego pojęcia jak on to robił. A to co pokazywał wtedy za pomocą zmiany mask były postacie z Wędrówki na Zachód. Wspaniałe było to widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też miałam okazję dotknąć twarzy aktora, poczułam się jak celebrytka ;)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.