2010-11-21

chińskie supełki 中国结

Lekcja trwa sobie w najlepsze. Świetnie mi idzie, dopóki nauczycielka stoi koło mnie, a jak tylko sobie pójdzie, natychmiast zapominam. Co innego 35-letni śliczny Koreańczyk siedzący rząd za mną. Wiąże supełki szybciej niż ja mówię, a w dodatku trudniejsze niż hafty z Koniakowa. Patrzę na jego łapy jak bochny chleba i mówię, że proszę jeszcze raz, tylko wolniej i że jest zaczepisty (faceci łatwiej robią, co się im każe, jak się doda komplement). Patrzy badawczo, żeby stwierdzić, czy się aby nie natrząsam i mówi konspiracyjnym szeptem: u nas w Korei jak chłopiec chce wiązać węzełki i się bawić w prace ręczne, rodzice i nauczyciele tak długo się z niego nabijają, aż mu przechodzi. Na zawsze. Bo to niemęskie.
Na co nasza tajwańska nauczycielka mówi: a u nas każdy chłopiec się tego uczy, dzięki czemu na Tajwanie panuje pełne równouprawnienie. I jeszcze potrafią gotować...

2 komentarze:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.