2012-06-13

tasznik pospolity 薺菜

Kolejny chwast do mojej kolekcji. Swoją drogą, skoro wiadomo, że należy do rodziny kapustowatych, to dlaczego dla nikogo poza Chińczykami, Japończykami i Koreańczykami nie jest oczywiste, że należy go spożywać?... Inna rzecz, że medycyna chińska nie uważa ziołolecznictwa za szarlatanerię, jak to bywa określane w Polsce. Dlatego lekarze nadal tu wypisują wywary z tasznika na zbyt obfite miesiączki (działa przeciwkrwotocznie), na problemy z nerkami (działa moczopędnie), na wzmocnienie, na biegunki, na chore oczy i tak dalej. Jednak ze względu na dużą zawartość histaminy, nie zaleca się podawania tasznika kobietom w ciąży - może wywołać skurcze macicy grożące poronieniem.
Oprócz tego tasznik jest coraz szerzej wykorzystywany w branży kosmetycznej, w moim regionie jednak jest to przede wszystkim żarcie. Smaży się go z kluskami ryżowymi, nadziewa się nim pierożki, można tasznik podawać w sałatkach, zupach, używać jako przyprawy. Co najlepsze, zarówno liście, jak i korzenie czy nasiona doskonale smakują i zachowują lecznicze działanie. Docenili to nie tylko Chińczycy, ale i inni Azjaci: Japończycy spożywają tasznik m.in. z okazji Święta Siedmiu Ziół Nanakusa-no-sekku 七草の節句, jak sama nazwa wskazuje, w towarzystwie innych zielonych paskudztw, wsadzonych do kleiku ryżowego, a Koreańczycy zajadają się tasznikiem zblanszowanym i pokropionym olejem sezamowym czy innymi przyprawami - zwie się to Naengi namul 냉이나물 (o namulu, najwazniejszej koreanskiej sałatce poza kimchi, tutaj).
Wracając do Chińczyków: pierwsze wzmianki o spożywaniu tasznika pojawiły się 300 lat przed narodzeniem Chrystusa; wszyscy żarli, ale nikt nie pomyślał o uprawie. Dopiero przełom XIX i XX wieku przyniósł pierwsze uprawy tasznika w okolicach Szanghaju. Smakosze uważają jednak, że tak jak pieczarki nie dorównują dziko rosnącym grzybom, tak i tasznik uprawny nie ma w sobie "tego czegoś". My, Yunnańczycy, możemy się cieszyć prawdziwym, dzikim smakiem tasznika, bo pełno go tu rośnie.
Dziś spożyliśmy "czystą" zupę tasznikową,
czyli oczyszczony tasznik w kępkach, razem z korzeniami, wrzucony do zimnej wody z odrobiną soli i tłuszczu. Trzeba gotować dosłownie chwilkę, jeśli pogotujemy za długo, liście stracą sprężystość i zamiast zupy będzie nieapetyczna bryja.

2 komentarze:

  1. Anonimowy18/6/12 17:47

    mam wrazenie, ze ich tasznik, a nasz tasznik to troche inne roslinki, ich wiekszy, poza tym u nas to roslinka chwastowa, rosnaca jak mlecz na trawnikach i w innych miejscach, ktore niekoniecznie w glebie maja zdrowe rzeczy, a roslinka kumuluje... Poza tym te dzialania lecznicze to raczej w postaci soku i wywarow, a nie szamanego zielska. No i ich wlascwiosci medyczne utrzymuja sie kilka miesiecy. U nas to owszem sie to je - w postaci syropkow i tabletek :) U nich w naturze, ale skad wiesz gdzie roslo i skad zebrane? Jak u nas sie suszy ziarno spalinami, to ja nie wiem co oni moga wymyslic...
    Sporo tez ziolek u nas sie zaniechalo zbierac, dlatego, ze czesto zbierano przez pomylke z innymi, szkodliwymi. Cos mi sie kojarzy, ze kiedys tasznikd dodawano do maki na chleb u nas.

    OdpowiedzUsuń
  2. spostrzezenia natury medycznej, ktore tu umieszczam naleza do tzw. medycyny ludowej, tzn. ci, ktorzy nie chadzaja do lekarzy i sami sie lecza ziolami mi to w ten sposob tlumacza. Mnie tez zastanowilo, czy tasznik albo inne paskudztwa w zupie maja takie samo dzialanie, jak w syropach; sadze, ze to raczej kwestia sily oddzialywania niz czegokolwiek innego, ale nie znam sie na tyle, zeby to stwierdzic.
    Nie wiem, gdzie co roslo i gdzie bylo zbierane. W takiej ilosci, w jakiej pojawiaja sie te rosliny w knajpach, to raczej od hurtownikow, niz od babc, ktore zbieraja przy drogach. Co oczywiscie nadal nie gwarantuje, ze zielsko sie nie bylo nawdychalo spalin... Ale, jako ze nie jestem w stanie skontrolowac miejsca pochodzenia 90% produktow, ktore spozywam - jakos sie tym najmniej przejmuje...
    A to, ze wiekszy - sadze, ze gdy sie go hoduje na dobrej glebie, to po prostu wyrasta wiekszy niz u nas - ale znow: nie znam sie. Powtarzam to, czego mnie nauczyli...

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.